Znak towarowy – czy kolory to dobro wspólne
Znak towarowy – rejestracja koloru jako znak towarowy
„Jaki jest Twój ulubiony kolor?” To pytanie zadawane jest nam już od dzieciństwa. Zazwyczaj, odpowiedzi, których udzielamy są dosyć banalne – „niebieski!”, „zielony!”, „biały!”. O ileż ciekawiej byłoby odpowiedzieć „minionkowa żołć”, „papajowy poncz”, albo „słodko-gorzki”. Czy chociażby „fioletowy Milki” czy „niebieski Nivei”.
Powyższe kolory istnieją. Pierwsze trzy nawet występują pod takimi nazwami. Ich rozróżnianiem i klasyfikowaniem zajmuje się amerykański instytut Pantone Inc., z którego skali korzystają projektanci, designerzy, graficy. Trudno się dziwić zaskakującym nieraz nazwom barw, skoro Pantone zdefiniowało ich już około 3000 w swoich wzornikach (prawie słyszę jęknięcie szerokiej rzeszy osób, które swoją percepcję kolorów ograniczają do tych siedmiu, które składają się na tęczę). Większość kolorów oznaczona jest systemem numerycznym, jednakże sporo barw, poza numerami otrzymało swoje charakterystyczne nazwy. Dużo łatwiej jest bowiem zapamiętać, że kolorem roku 2017 został ekologiczny zielony, czyli „Greenery”, niż brzmiący niczym imię kolejnego bohatera „Gwiezdnych Wojen”, „15-0343 TPG”.
Opublikowane przez Pantone na kanale Pantone.
Pantone Inc. stworzyło narzędzie, dzięki któremu graficy i projektanci z całego świata mogą precyzyjnie określić kolor, jego nasycenie, odcień, nie narażając się na pomyłki wynikające z różnego postrzegania barw przez poszczególne osoby. Warto jednak podkreślić, że firma nie tworzy barw. Nie są one jej autorskimi projektami, wynalazkami, które mogłaby opatentować. Prawu autorskiemu mógłby podlegać ich układ, ogólne zestawienie w słynnym wzorniku. Jednakże kolory jako takie są „dobrem” wspólnym całej ludzkości. Wydaje się bowiem absurdalne zakazanie komuś używania danej barwy (chyba, że naprawdę, naprawdę źle wygląda w różowym).
A jednak, niejednokrotnie spotykamy się niejako z zawłaszczaniem koloru przez różne podmioty. Dzieje się tak, kiedy firma rejestruje daną barwę jako znak towarowy. Nie jest to łatwe, ponieważ według doktryny i orzecznictwa, kolor jako taki, nie ma zdolności odróżniającej. Już w latach 80-tych, pierwsza Dyrektywa EWG nr 89/104 wprowadziła zapis, według którego organ nie może nie zarejestrować znaku towarowego, jeżeli złożenie wniosku poprzedza uzyskanie przez znak charakteru odróżniającego w wyniku jego używania. Ta nowa „właściwość” danego elementu nazywana jest „wtórną zdolnością odróżniającą”. W słynnym orzeczeniu Libertel Groep BV v Benelux-Merkenbureau, Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej stwierdził, iż „kolor per se może być postrzegany jako mający odróżniający charakter /…/ jeśli biorąc pod uwagę odpowiednich odbiorców, znak jest zdolny identyfikować produkt lub usługę, którego dotyczy rejestracja” Oznacza to więc, że o ile Milka „ na dzień dobry” mogła zarejestrować swoje logo, wraz ze słynną fioletową krówką, z rejestracją koloru trzeba było poczekać do momentu, w którym na widok tego konkretnego odcienia fioletu, łasuchom zaczęła cieknąć ślinka. Swoje barwy zarejestrowały także inne firmy – Kodak, T-Mobile, Nivea. I choć objęcie ochroną danego koloru nie oznacza, że żaden inny, poza rejestrującym znak towarowy podmiotem nie może go używać, wprowadza ono pewne ograniczenia. Z jednej strony nie można bowiem na tyle zmonopolizować koloru, żeby na przykład producenci kredek nie mogli ich produkować w „milkowo-fioletowym”, z drugiej strony, wprowadzenie na rynek innych słodyczy, które świstak zawijałby w papierki barwy lila, mogłoby wywołać uzasadnione roszczenie ze strony Mondelēz International, Inc.. Dlatego też, rejestracja koloru jest bardzo trudna i pociąga za sobą niemałe konsekwencje. W powołanym już wyżej orzeczeniu, zwrócono uwagę na to, że rejestracja barwy nie może w nieuzasadniony sposób ograniczać dostępności koloru dla innych przedsiębiorców. Stąd zamieszania narobiły Minionki (w sumie nic dziwnego, skoro ich głównym zajęciem jest rozrabianie) a konkretnie kolor „Mignon Yellow”, ogłoszony w zeszłym roku przez Pantone. Oznaczenia kolorów z wzornika wykorzystuje się chociażby w przemyśle budowlanym. Dla producenta farb dość trudne będzie wyprodukowanie emulsji w kolorze, który będzie musiał oznaczyć jako „Mignon Yellow” – tym samym naruszyłby bowiem znak towarowy Universal Studios.
Stefan Kisielewski napisał kiedyś: „Ktoś widzi kolor zielony jako czerwony, a ja nigdy tego nie sprawdzę.” Tu się nie pomylił, jednakże odcień czerwieni Poppy Red, niezaprzeczalnie jest barwą o numerze 17-1664 TCX, a taki kolor organ może zarejestrować jako znak towarowy, co do którego podmiot będzie mógł rościć sobie pewne prawa. Warto zauważyć, że niezależnie od tego, jakiej barwy dotyczy konflikt i tak, koniec końców, zawsze chodzi o „zielone”.
Zdjęcie wyróżniające pochodzi ze strony www.unsplash.com i jest autorstwa Mike Petrucci.