Patent na urodę
Patent w branży modowej
W tym tygodniu, kontynuujemy na blogu tematykę patentu. W branży fashion, uzyskanie patentu nie jest wcale łatwe, nie tyle ze względu na ostre kryteria oceny, ale z powodu pewnej trudności w rzeczywistym stworzeniu wynalazku „modowego”. Łatwiej jest zadziałać w tym zakresie w przypadku kosmetyków.
Jeśli chodzi o kosmetyki, chronić można i powinno się znacznie więcej niż tylko puder przed upadkiem. Oczywiście zadbać można o prawa do znaku towarowego firmy czy też zarejestrować fikuśne opakowania jako wzory przemysłowe. Jednak to co w kosmetyku jest najważniejsze to jego właściwości. Nawet najbardziej urokliwe pudełko (a prym wiodą w tym zdecydowanie firmy koreańskie), nie jest w stanie zdobyć sobie wiernej rzeczy odbiorców, jeśli nie kusi też atrakcyjną zawartością. A w przemyśle kosmetycznym atrakcyjny oznacza – efektywny, efektowny oraz skuteczny. Idealny krem przeciwzmarszczkowy powinien „wyprasować” nam twarz w ciągu jednej nocy, a doskonała szminka byłaby „niezjadliwa” i przede wszystkim odporna na pocałunki. Każdy, kto trochę czasu spędził eksperymentując na sobie przy użyciu specyfików z drogerii wie, że kosmetyk-cud nie istnieje, jednak na rynku istnieje wiele naprawdę godnych polecenia produktów. Na ich pozytywne działanie wpływ mają dwie kwestie – sposób ich stosowania a także rzeczywiste właściwości. O ile o to pierwsze zadbać można samodzielnie, ta druga kwestia leży w gestii producentów. I właśnie ten aspekt może być chroniony z tytułu patentu.
Na co udziela się w Polsce patentu? W 2007 roku Urząd Patentowy RP udzielił Spółce Akcyjnej „Uzdrowisko Iwonicz” patent na płyn do kąpieli. Solankowy płyn jest produkowany głównie na bazie wody termalnej, zawiera naturalne mikro i makroelementy oraz inne składniki. Charakterystyczna jest także postać roztworu – dopiero po wstrząśnięciu płynu, wraca on do konsystencji żelowej. W tym wypadku patent został udzielony nie na sposób wydobywania wody termalnej, za wynalazek został uznany sam produkt. Z kolei Centrum Naukowo-Badawcze Dr Irena Eris zgłosiło kompleks dwóch substancji chemicznych – diosgeniny i sukralfatu. Mają one działać przeciwstarzeniowo na skórę. Żadna z tych substancji nie została wynaleziona w laboratorium Dr Eris – patentem objęte jest ich połączenie w unikatowych proporcjach. To sytuacja podobna jak w przypadku Coca-Coli – wszystkie „cocalopodobne” napoje smakują podobnie, a jednak są zupełnie inne – właśnie przez składniki użyte w odpowiednich proporcjach. To nie dobór poszczególnych substancji jest tajemnicą produktów, a ich ilościowy rozkład. Ze względu na tą „magiczną” recepturę, jak wieść niesie – dwie osoby, którym jest ona znana, nie mogą latać jednym samolotem.
Patentowaniu podlegać mogą także metody pozyskiwania ekstraktów z roślin czy innych związków chemicznych, które naturalnie występują w przyrodzie. Parę lat temu głośno zrobiło się na temat komórek macierzystych pozyskiwanych z roślin a także z poroża jelenia szlachetnego.
Firma Karin Herzog zajmująca się głównie pielęgnacją skóry uzyskała z kolei patent na metodę ustabilizowania tlenu w kosmetykach – przy jego udziale zachodzić mogą reakcje chemiczne odpowiedzialne za stymulację produkcji kolagenu w skórze.
Warto zauważyć, że żeby uzyskać patent w przemyśle kosmetycznym, konieczny jest wytwór, efekt działań – sama teoria naukowa nie może być objęta ochroną. Wobec powyższego, jeśli chcemy zakładać imperium kosmetyczne, warto postarać się o to, aby poszczególne receptury i pomysły na kosmetyki nie ujrzały światła dziennego, zanim nie będziemy mieć w rękach gotowego produktu.