Michael Kors w Lidlu
Michael Kors w Lidlu – już od 13 maja za pośrednictwem strony internetowej Lidla będzie można kupić torby Michaela Korsa w cenie około 800,00 zł. Z pozoru niewinna informacja, która powinna zachwycać miłośników mody, wywołała w sieci ogromne zamieszanie. Część osób żartuje nawet, że szkoda, że torby będą dostępne tylko online, bo nie będzie można podziwiać dantejskich scen walki o torebki, jakie miały miejsce np. wtedy, kiedy w Lidlu były Crocsy.
Nie jest tajemnicą, że marka Michael Kors już od dawna boryka się z problemem związanym z jej wizerunkiem. Duża ilość podróbek i właśnie dostępność towarów w wątpliwych kanałach dystrybucji spowodowało, że ucierpiał wizerunek marki jako marki premium.
Komentarzy dotyczących dostępności torebek w Lidlu pojawiło się mnóstwo. Między innymi na facebookowym profilu bloga Michała Zaczyńskiego w komentarzach pod postem z dnia 6 maja, pojawiło się stanowisko zarówno przedstawicieli marki Kors jak również Lidla. I wydaje się, że wynikają z nich sprzeczne rzeczy.
Otóż w komentarzu Joanny Witczak czytamy, że „Ta promocja nie jest autoryzowana przez MK, i niestety odbywa się bez porozumienia z Marką. Stąd brak nawet oficjalnego logo w materiałach Lidla. Marka MK bada obecnie sprawę oraz to jak Lidl wszedł w posiadanie produktu.”
Natomiast zamieszczony pod tym samym postem komentarz Lidla brzmi tak: „Dostawa torebek marki Michael Kors była negocjowana przez międzynarodowy zespół Lidla dla więcej niż jednej spółki narodowej. Szczegółowe informacje na temat negocjacji handlowych dot. produktów oferowanych przez Lidl Polska objęte są tajemnicą handlową.”
Problem z komentarzem Lidla jest taki, że zawiera on mnóstwo niedomówień. Przede wszystkim nie wiadomo z kim negocjowano, a ta okoliczność ma kluczowe znaczenie – czy negocjacje odbywały się bezpośrednio z marką, czy z autoryzowanym przedstawicielem czy może podmiotem nieautoryzowanym? A może Lidl zwyczajnie nie zbadał czy podmiot, od którego nabywa towar ma zgodę na sprzedaż toreb w tym kanale dystrybucji?
Natomiast jeśli chodzi o komentarz Pani Joanny Witczak to nie mogę zgodzić się z tym, że o braku autoryzacji świadczy niekorzystanie przez Lidla z „oficjalnego logo” marki w materiałach Lidla. Marka Kors ma zastrzeżony szereg znaków towarowych, w tym między innymi wspólnotowy znak towarowy słowny MICHAEL KORS; numer zgłoszenia 003140456 w klasie między innymi 18, która dotyczy właśnie toreb. W związku z powyższym w materiałach Lidla jest wykorzystywany znak towarowy marki.
Jeśli chodzi o prawny komentarz do całego tego zamieszania to w oparciu o informacje, które są ogólnie dostępne jest on trudny do sformułowania. W mojej ocenie nie ulega wątpliwości, że sprzedaż toreb marek premium w Lidlu jest niekorzystna dla wizerunku takich marek. I nie chodzi o to, że Lidl jest złym sklepem, bo nie jest. Sama lubi robić w nim zakupy i uważam, że asortyment sklepu jest bardzo dobry, a pieczywo z Lidla jest wyśmienite. Natomiast marki premium mają i utrzymują swój status właśnie dzięki temu, że są dostępne w wyselekcjonowanych kanałach, z którymi wiąże się określone, zazwyczaj wysublimowane doświadczenie zakupowe. Już nawet sama reklama znajdująca się w gazetce Lidla nie ma nic wspólnego z kampaniami reklamowymi Korsa.
W kontekście prawnym warto jednak zwrócić uwagę na dwie kwestie. Pierwsza związana jest w instytucją wyczerpania prawa i w największym uproszeniu sprowadza się do tego, że firma, która wprowadziła na rynek towar oznaczony swym znakiem towarowym, przestaje mieć kontrolę nad tym, co dalej się z nim dzieje, bo kolejni sprzedawcy mogą tym towarem swobodnie rozporządzać. Wyczerpanie prawa następuje wtedy, gdy uprawniony (czyli właściciel marki) sam wprowadzi swoje towary oznaczone danym znakiem towarowym na rynek lub towary takie zostaną wprowadzone za jego zgodą. Dlatego właśnie tak istotne jest to od kogo zostały nabyte towary, które będą oferowane w sklepie internetowym Lidla. Należy również podkreślić, że wyczerpanie następuje tylko w odniesieniu do konkretnych wprowadzonych na rynek towarów, a nie do całej partii. Co istotne wyczerpanie prawa powoduje, że sprzedający może nie tylko wprowadzać do obrotu towary oznaczone znakiem towarowym, ale może również posługiwać się nim przy reklamowaniu tych produktów.
Kolejną prawnie istotną kwestią jest możliwość wprowadzenia przez marki selektywnej dystrybucji.
Możliwość selektywnej dystrybucji potwierdził Trybunał w swoim wyroku z dnia 6 grudnia 2017 roku (C-230/16), który dotyczył sprawy Coty. Firma chcąc chronić luksusowy wizerunek swoich marek oferowała je w selektywnej dystrybucji za pośrednictwem autoryzowanych dystrybutorów, który zobowiązani byli dbać o odpowiednią jakość świadczonych usług, w tym prestiżowy wygląd i zaopatrzenie placówek handlowych. Dystrybutorzy Ci mogli również sprzedawać produkty Coty przez Internet, ale w ściśle określony sposób, na prowadzonych przez siebie stronach internetowych, pod warunkiem zachowania ochrony luksusowego charakteru towarów. Coty nie zezwalało natomiast na wprowadzanie swoich produktów do sprzedaży na masowych platformach internetowych, takich jak np. Amazon.
W wyroku Trybunał stwierdził, że Artykuł 101 ust. 1 TFUE należy interpretować w ten sposób, że „system dystrybucji selektywnej artykułów luksusowych służący głownie zapewnieniu luksusowego wizerunku takich towarów jest zgodny z tym postanowieniem, pod warunkiem że wybór podmiotów zajmujących się dalszą sprzedażą dokonuje się w oparciu o kryteria obiektywne o charakterze jakościowym, ustalone w sposób jednolity względem wszystkich podmiotów mających zajmować się dalszą sprzedażą i stosowane w sposób niedyskryminacyjny, oraz że ustalone kryteria nie wykraczają poza to, co jest konieczne„, a nadto, że „nie sprzeciwia się on postanowieniu umownemu takiemu jak analizowane w postępowaniu głównym, które zakazuje autoryzowanym dystrybutorom działającym w ramach systemu dystrybucji selektywnej artykułów luksusowych, służącego głównie zapewnieniu luksusowego wizerunku takich towarów, korzystania w celu sprzedaży przez Internet towarów objętych umową, w sposób rozpoznawalny na zewnątrz, z platform należących do osób trzecich, pod warunkiem że postanowienie to służy ochronie luksusowego wizerunku owych towarów, że jest ono ustalone w sposób jednolity i stosowane w sposób niedyskryminacyjny i że jest ono proporcjonalne do realizowanego celu, co powinien zweryfikować sąd odsyłający.”
Wskazać jednak należy, że choć selektywna dystrybucja nie jest zakazana, to ma liczne ograniczenia i np. marka Guess została ukarana przez Komisję Europejską, która nałożyła na firmę 40 mln euro kary za złamanie prawa w tym zakresie.
Na koniec odniosę się do informacji zawartej w poście na facebookowym profilu bloga Michała Zaczyńskiego, zgodnie z którą marka Michael Kors zapowiedziała, że nie będzie uznawała reklamacji co do produktów zakupionych w Lidlu. W poście z 9 maja czytamy, że „Tego samego dowiecie się państwo, kontaktując się z marką via chat na jej stronie internetowej https://www.michaelkors.eu/en_PL/contact-us lub dzwoniąc do stacjonarnych sklepów marki w Warszawie. Oraz do działu obsługi klienta (22 116 58 42), gdzie usłyszycie dodatkowo, że Michael Kors nie ręczy za torebki z Lidla, nie będzie można ich u niego reklamować i nie będą przysługiwać prawa, jakie mielibyście, kupując w autoryzowanych miejscach sprzedaży marki Michael Kors.„. Rozumiem, że chodzi o sytuacji, w których towar będzie reklamowany za pośrednictwem sprzedawcy, czyli właśnie Lidla, choć i tu mam wątpliwości co do podstawy prawnej odmowy rozpatrzenia reklamacji? Jeśli miałoby się to rozciągać również na reklamacje składane bezpośrednio przez konsumentów do producenta, to – w mojej ocenie – marka musiałaby wykazać, że produkty są np. podrabiane. A aktualnie z informacji ze strony przedstawicieli marki wynika, że marka na tę chwilę nie ma pewności co do pochodzenia tych produktów. I przyznam, że z punktu widzenia konsumenta to, to że marka nie do końca ogarnia swoje kanały dystrybucji nie powinno obciążać konsumentów i jeśli towar jest oryginalny to konsument, który go zakupił powinien być traktowany tak samo jak ten, który kupił go w autoryzowanym butiku albo sklepie online, a Michael Kors i Lidl powinni tę sytuacja rozwiązać między sobą, tak aby nie nadwyrężać i tak już nadszarpniętego wizerunku marki Michael Kors.
Obraz wyróżniający: photo by Daria Volkova on Unsplash