Inspiracja, czyli twórcza podnieta
Wiele w modzie mówi się na temat, kopiowania, podrabiania, naśladowania. Z prawnego punktu widzenia naśladowanie jest co do zasady dozwolone. Wytyczne w odniesieniu do granic naśladowania między podmiotami gospodarczymi, zawiera ustawa o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji.
Z autorskoprawnego punktu widzenia interesująca jest natomiast kwestia inspiracji.
Tytułem wstępu zaznaczam, że do napisania niniejszego materiału skłonił mnie wpis na blogu Julie Zerbo, The Fashion Law – „Nine Times Fashion Industry Giants Copied Smaller Brands„
Przechodząc do meritum…
Na gruncie ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych wyróżnia się trzy kategorie utworów:
w pełni samoistne, nieinspirowane cudzą twórczością,
samoistne, ale inspirowane,
niesamoistne, w tym opracowania.
Utwory w pełni samoistne to takie, które nie nawiązują wprost do żadnego konkretnego utworu.
Z utworami inspirowanymi będziemy mieli do czynienia w sytuacji, gdy dany utwór powstał w wyniku pobudki dostarczonej przez inny utwór. Związek z innym utworem nie musi być silny i może przejawiać się w różny sposób, musi być on jednak dostrzegalny.
Opracowaniem jest natomiast utwór, który pozostaje w ścisłym związku z utworem pierwotnym i dlatego stanowi zawsze wkroczenie w monopol autorski podmiotu uprawnionego do utworu pierwotnego.
Jakie są konsekwencje przyporządkowania utworu do danej kategorii?
Otóż, do stworzenia opracowanie, którego sztandarowym przykładem jest tłumaczenie, nie jest potrzebna zgoda twórcy utworu pierwotnego. Od jego zgody zależy natomiast możliwość rozporządzenie i korzystania z opracowania. Czyli – jeśli ktoś dokona tłumaczenia utworu, to bez zgody pomiotu uprawnionego do utworu pierwotnego nie może z tego tłumaczenia korzystać, np. go wydać.
W przypadku zaś utworów inspirowanych, które nie stanowią opracowania, nie potrzebna jest zgoda na korzystanie z tych utworów.
W tym miejscu warto podkreślić, że zgoda jest również niezbędna w przypadku eksploatacji dzieła z zapożyczeniami, gdyż takie działanie stanowi również formę eksploatacji części cudzego utworu.
W związku z tymi odmiennymi wymogami co do zgody, określenie granic pomiędzy opracowaniem a inspiracją ma kapitalne znaczenie. I jak to często w prawie bywa jest niezwykle trudne i niejednoznaczne. W zasadzie ciężko jest sformułować ogólny wniosek, czy test, który dawałby jednoznaczną odpowiedź na pytanie: gdzie kończy się inspiracja, a zaczyna opracowanie?
Pomocne, w tym zakresie, może być stwierdzenie Sądu Najwyższego wyrażone w uzasadnieniu wyroku z dnia 10 maja 1963 roku (sygn. akt. II CR 128/63), według którego „Jeżeli twórczość autora została tylko pobudzona przez cudze dzieło, ale nie przejmuje on do swego utworu ani treści, ani formy dzieła cudzego, to mamy wtedy do czynienia z twórczością samodzielną, o której wspomina art. 3 §4 […].” (obecny art. 2 ust. 4 p. aut.).
W świetle powyższego, powracając do materiału z blogu The Fashion Law, który stanowił podnietę do napisania niniejszego wpisu, pozostawiam Was z pytaniem czym jest ta sytuacja? Czy to inspiracja?