Florencja – co zobaczyć i gdzie zjeść?
Florencja – to niewątpliwie miasto dla miłośników mody.
Uwielbiam podróże. Zarówno te małe jak i duże. Podział obowiązków w związku podczas podróży mamy z już od dawna ustalony. Ja odpowiadam za wybór noclegów i miejsc, w których będziemy jeść, i jeśli starczy nam czasu za wybór miejsc, które będziemy zwiedzać.
Przyznam od razu, że Florencja nie była na liście moich miast marzeń, chyba dlatego, że nie wiele o nim wiedziałam, a przede wszystkim nie zdawałam sobie sprawy, ile fantastycznych miejsc do zwiedzania jest w tym mieście dla miłośnika mody.
Wiecie zapewne, że we Florencji znajduje się główna siedziba Guccio Gucci S.p.A. Cały kompleks niewątpliwie rzuca się w oczy i widać go z autostrady w całej okazałości. I już w tym momencie czuć, że to miasto przesiąka atmosferą marki Gucci. Dlatego też bez wizyty w Gucci Garden nie mogło się obejść.
Zaczęliśmy jednak od Muzeum Salvadore Ferragamo, które w zasadzie jest częścią butiku Ferragamo, z tym, że znajduje się pod nim. Aktualnie w Muzeum można obejrzeć wystawę „Sustainable Thinking”. Niewiarygodnym atutem tej wystawy jest to, że zwiedzający mają po pierwsze możliwość dotknąć ekologicznych włókien wykorzystywanych w produkcji ubrań, a ponadto mogą przymierzyć niektóre produkty z nich wykonane.
Wystawa uświadamia, że produkcja odzieży znacznie bardziej przyjaznej środowisku jest możliwa. Co więcej, ubrania, w których wykorzystuje się ekologiczne włókna są nadal atrakcyjne i w trendach. W ramach wystawy jest również zaprezentowany sweter wyprodukowany przy użyciu włókna z pomarańczy, które produkcje włoska firma Orange Fiber. Historię tej firmy i osoby za nią stojące, miałam przyjemność poznać podczas wydarzenia zorganizowanego w tym roku przez H&M dotyczącego odpowiedzialnej mody – Challenge Accepted – droga do odpowiedzialnej mody vol.2.
Zapadła mi również w pamięć „kreacja”, a właściwie poszczególne je elementy, które można ubierać na mnóstwo różnych sposobów. Jeden element garderoby może pełnić funkcję spódnicy, bluzki, paska itd.
Jedyne co mogę zarzucić tej wystawie, a właściwie marce Salvadore Ferragamo, to to, że nie sprzedają albumu z wystawy w wersji anglojęzycznej. A dokładnie przesympatycznym Pan najpierw poinformował nas, że nie ma już albumów w wersji anglojęzycznej, a po tym jak udało się nam znaleźć jeden taki album na półce, drugi Pan poinformował nas, że nie mogą sprzedawać albumów w wersji anglojęzycznej. Niestety nie wyjaśnił powodów tego ograniczenia. Oczywiście zostawiłam do siebie dane kontaktowe a Pan obiecał, że skontaktują się ze mną jak tylko album w interesującej mniej wersji językowej będzie dostępny. Czekam zatem zniecierpliwiona na maila lub telefon.
Następnym punktem na naszej liście było miejsce na lunch. Chyba każdy ma jakąś metodę na wyszukiwanie w nowych miejscach ciekawych knajp, w których można zjeść jakieś pyszności. Niektórzy szukają od razu na TripAdvisor, inni na mapie Googla wyszukują knajp, które są w pobliżu miejsca, w których akurat się znajdują i dokonują wyboru na podstawie posiadanych gwiazdek. Ja szukam miejsc za pośrednictwem ciekawych, przykuwających oko, blogów podróżniczych lub kulinarnych. I w przypadku tego wyjazdu natrafiłam na stronę girlinflorence.com, na której znalazłam informację o miejscu, które nazywa się Floret. Gdybyście się tam kiedyś wybierali, to od razu uprzedzam, że restauracja znajduje się na górnym piętrze malutkiej galerii handlowej. Możecie usiąść w środku albo na zewnątrz, które na pierwszy rzut oko wygląda również jak wnętrze, bo zakryte jest od góry zadaszeniem, chroniącym przed słońcem. I polecam Wam bardzo serdecznie zostanie właśnie pod tym zadaszeniem, bo jest ono rewelacyjne – kolorowe, energetyczne i pełne pozytywnej energii. Meble i wystrój w tej części pochodzą od marki Marni i na meblach np. znajdziecie zawieszkę Marni Market. Możecie tam zjeść przepyszne taco z serem haloumi. Taco z krewetami polecam tym, którzy lubią panierkę koksową. Nam niestety nie przypadła ona do gustu, ale guacamole było obłędne.
Po przepysznym lunchu w Floret pozostało nam już tylko przechadzanie się po mieście i podziwianie zabytków z zewnątrz, bo kolejki do każdego z nich były ogromne. Dzięki temu, że do głównej atrakcji – przynajmniej dla mnie – naszej wizyty we Florencji, mieliśmy dość dużo czasu, udało nam się zobaczyć w zasadzie wszystkie zabytki i intersujące miejsca.
A główną atrakcją była oczywiście kolacja w restauracji Gucci, czyli słynnej Gucci Osteria da Massimo Bottura. Namiary na restaurację i link do platformy, na której możecie zarezerwować stolik znajdziecie w aplikacji Gucci, na stronie Gucci, lub wpisując nazwę restauracji w Google. Platforma za pośrednictwem, której rezerwujecie stolik to OpenTable. Za jej pośrednictwem. Możecie wybrać konkretny dzień i godzinę swojej rezerwacji. Możecie również wybrać, czy chcecie stolik w środku czy na zewnątrz. Następnie dostajecie maila potwierdzającego rezewację, a później prośbę o potwierdzenie rezerwacji. Dokonując rezerwacji nie musiałam uiszczać żadnej opłaty rezerwacyjnej ani podawać numeru kart kredytowej. A na dzień przed terminem rezerwacji dostajecie wymarzony telefon – „Hello, I am calling from Gucci…..” i gdy już myślisz, że to np. oferta rozmowy o pracę Pani dodaje „…to confirm Your reservation for tomorrow at Gucci Osteria…”.
Jeśli chodzi o ceny i samo menu, to jest ono również dostępne na stronie, na której dokonujecie rezerwacji. My rezerwowaliśmy stolik na tydzień przed i menu nieco się zmieniło i ceny nieznacznie poszły w górę.
Nawet jeśli będzie gorąco to polecam Wam stolik w środku restauracji. Dbałość o szczegóły i ta przepiękna, soczysta zieleń są tak zachwycające, że nawet widoki Florencji nie są w stanie tego zastąpić.
Po wyśmienitej kolacji możecie zwiedzić wystawę znajdującą się w budynku Gucci Garden, jak również sam butki. Wejście na wystawę kosztuje 8 EUR. Jeśli pójdziecie zwiedzić wystawę po kolacji to bardzo prawdopodobne, że otrzymacie bilety „w cenie”. My zwiedziliśmy ją przed kolację, gdyż rezerwację mieliśmy dopiero na 21:00.
Jeśli chodzi o dress code to obowiązuje smart casual. Uprzedzam od razu, że nie każdy gość jest ubrany od góry do dołu w Gucci, ale tacy też są.
Nie wiem czy jeszcze kiedyś wrócę do Florencji, bo samo miasto nie urzekło mnie jednak tak jak Barcelona czy Berlin, ale te trzy wspomniane powyżej miejsca z zachęcają do powrotu.
Zdjęcie wyróżniające – Jonathan Körner z Unsplash