Cosplay a kwestie praw autorskich

Cosplay – czy Czarodziejka z Księżyca może naruszyć prawa autorskie?

Jeszcze w czasach szkolnych, zdarzało nam się popełniać „bale przebierańców”. Oczywiście, wraz z ukończeniem podstawówki raczej wyrośliśmy z przebierania się w pszczółki i księżniczki (chociaż, jeśli pokusić się o szczerość, to też się zdarzało…) i zaczęliśmy wybierać bardziej wyrafinowane kostiumy. Pierwszy raz z ideą cosplay, zetknęłam się, kiedy moja koleżanka zdecydowała się przyjść na Andrzejki w słynnej, niebieskiej sukni Arweny z „Władcy Pierścieni”. Ponieważ wypożyczenie oryginału nie wchodziło oczywiście w grę, w ruch poszła maszyna do szycia (na marginesie wspomnę, że efekt był zjawiskowy). Cosplay, czyli z angielskiego „costume playing” to wzorowane na trendach kultury japońskiej i przejęte przez amerykanów, a potem resztę świata, przebieranie się w kostiumy bohaterów bajek, filmów fabularnych oraz anime i mangi. Oczywiście, im bardziej wiernie odtworzony wizerunek bohatera tym wyżej oceniany cosplay. Słowo oceniany jest tu użyte nie przypadkiem – na całym świecie organizuje się konwenty, zjazdy fanów i konkursy, podczas których wyłania się najlepszego cosplayera.

W kontekście tematyki cosplay, pojawia się zagadnienie ewentualnego naruszenia praw autorskich. W zasadzie im wierniejsze przebranie i charakteryzacja, tym większe prawdopodobieństwo wkroczenia w prawa osoby, która stworzyła pierwotny projekt kostiumu i wizerunek postaci. Po pierwsze, jak utrwaliło się w orzecznictwie, kostium jako taki, może być przedmiotem prawa autorskiego, jeśli spełnia odpowiednie przesłanki. W wyroku Sądu Apelacyjnego w Lublinie I Wydziału Cywilnego z dnia 5 marca 2013 roku (sygn. akt I ACa 743/12), który dotyczył kostiumów inspirowanych Karnawałem Weneckim, a zaprojektowanych i wykonanych na potrzeby spektaklu teatralnego, podniesiono, że „W ocenie Sądu efekty pracy powódek miały charakter kreatywny i nosiły cechy oryginalności. Zarówno bowiem same kostiumy jak i widowisko sceniczne stworzone przy udziale wyżej wskazanych osób nosiły bowiem cechy nowości i wzbogacały istniejący stan rzeczy. /…/ Sąd uznał, iż projekty kostiumów jak i formuła przedstawień noszą cechy innowacyjności, pomimo, iż zachowują wyraźnie stylistykę kostiumów i przedstawień nawiązujących do tradycji Karnawału Weneckiego oraz organizowanych w jego ramach spektaklów i pokazów. Przesłanka indywidualności utworu jest spełniona wtedy, gdy elementy jego formy i treści nie są w pełni wyznaczone przez uprzednio dane elementy należące do domeny publicznej.” W związku z powyższym, uznać można, że twórcy kostiumów bohaterów takich jak Batman czy Czarodziejka z Księżyca mogą mieć uzasadnione roszczenia co do utworu jakim jest przebranie.

Z drugiej strony pojawia się kwestia ochrony wizerunku postaci. W filmach fabularnych i animacjach kostium to nie tylko ubranie dla bohatera – to także jego atrybut. Trudno wyobrazić sobie Spider-Mana w innym niż obcisły czerwono-niebieski kombinezon, Szalonego Kapelusznika bez kapelusza, czy Kaczora Donalda w spodenkach (choć taki cosplay mógłby być nieco kontrowersyjny na niektórych imprezach). Kostium więc jest nieodłącznym elementem wizerunku wykreowanej postaci, a więc może podlegać na tej podstawie ochronie prawnoautorskiej. W sprawie Nichols v. Uniwersal Pictures, Sąd podkreślił, że na ochronę postaci z punktu widzenia prawa autorskiego wpływa stopień zindywidualizowania, czy też nakreślenia bohatera. Wydaje się wiec, że jeśli kostium możemy traktować jako charakterystyczny dla danej postaci, jego kopiowanie może być naruszeniem praw twórcy.

Czy jednak można się obawiać, że za każdym razem, kiedy z wielką pieczołowitością przygotowujemy cosplay naruszamy prawa autorskie? Nie, ponieważ według prawodawstwa, w tym na gruncie polskiej ustawy o prawie autorskim wyróżniamy pojęcie dozwolonego użytku. Ogranicza on w pewien sposób prawa autorskie twórcy, ale tylko pod warunkiem spełnienia określonych przesłanek. Jedną z nich jest używanie utworu na użytek prywatny. Oznacza to więc, że na własne potrzeby możemy szyć kostiumy bohaterów filmowych i bajkowych postaci. Możemy je także nieodpłatnie wypożyczyć znajomym. Problem pojawiłby się dopiero wtedy, gdybyśmy rozpoczęli masową produkcję. Dopóki jednak chcemy stać się na czas imprezy Hulkiem czy Królewną Śnieżką – nie ma mowy o naruszeniu praw autorskich twórców postaci. Warto jednak wtedy uważać na promieniowanie gamma i jabłka od dziwnych, starszych Pań.

Zdjęcie wyróżniające jest autorstwa Tyler Shields.

 



Bądź na bieżąco z zagadnieniami dotyczącymi prawa mody!
Zapisz się do newslettera już teraz!