Berlin – Bread&Butter, śniadaniownie i hotel
Dzięki specjalizacji, którą wybrałam mam możliwość, a w zasadzie nawet obowiązek, podróżowania i badania nowych trendów oraz mechanizmów funkcjonowania rynku modowego na różnych rynkach.
W zeszłym roku zachwyciła mnie Barcelona. Miałam również w planach wybrać się na Bread&Butter do Berlina, ale niestety sprawy osobiste zatrzymały mnie w zeszłym roku w Krakowie. Jednak w tym roku udało się. Odwiedziłam targi Bread&Butter i jestem zachwycona. W przyszłym roku wybieram się znów.
Na targach Bread&Butter możecie przede wszystkim zobaczyć nowości, które będą niebawem wchodziły – marek, które prezentują się na targach. Prezentowane są również aktualne trendy w modzie, w tym roku zdecydowanie królowała tematyka społecznej odpowiedzialności biznesu modowego i ochrona środowiska. Marka Timberland w kooperacji z Christopher Raeburn miała rewelacyjne stoisko, na którym można było stworzyć własny t-shirt wspierając przy tym środowisko.
Wśród trendów zdecydowanym faworytem była personalizacja, w zasadzie na co drugim stanowisku można było spersonalizować dany produkt – np. NIKE, Converse. Columbia.
Podczas tegorocznych targów zaprezentowana została kontrowersyjna kolaboracja marki Diesel i Mustafa’s Gemüse Kebap.
Na fali RODO ciekawym zabiegiem była akcja marki Herschel Supply, której stoisko imitowało metro, do którego aby wejść i odebrać fantastyczną torbę projektu Joshua Vides, trzeba było wypełnić formularz i podać swoje dane osobowe.
Targom towarzyszyła wystawa State of Fashion i rozmowy na temat tego co aktualnie dzieje się w branży modowej.
Zdecydowanie nie mogę doczekać się już przyszłorocznej edycji.
W Berlinie byłam pierwszy raz i on również mnie urzekł, przede wszystkim tym jaki jest liberalny. Po Berlinie przemieszczaliśmy się metrem więc zdecydowanie mogliśmy poczuć atmosferę miasta i chociaż przez te kilka dni pożyć jego tempem. Ja jestem miastuchem i nie ma co tego ukrywać. Uwielbiam duże, zatłoczone miasta z mnóstwem wieżowców. W takich miejscach ładuje baterie i nabieram sił do działania i realizowania swoich planów, głównie tych zawodowych. W zeszłym roku wydawało mi się, że drugim po Nowym Jorku moim ulubionym miastem będzie Barcelona, ale po pobycie w Berlinie nie jestem już tego taka pewna i wydaje mi się, że z tworzeniem listy ulubionych miast powinnam się jeszcze trochę wstrzymać, bo jeszcze zostało mi do odwiedzenia kilka miast w Europie.
Pewnie każdy z Was też ma jakiś swój schemat działania w nowych miejscach. Ja nie jestem zwolennikiem zwiedzania muzeów czy punktów widokowych, dlatego tym aspektem zazwyczaj zajmują się moim współpodróżni. Do moich obowiązków należy znalezienie modnych śniadaniowni z dobrym jedzenie. I oto moja lista Top 3 w Berlinie:
To miejsce to nasz zdecydowany faworyt. Wyznają tam zasadę – zgodą z radami Anny Lewandowskiej, że deser należy zjeść przed „głównym” posiłkiem. A słodkość o nazwie „coco anjela” mają wyborną. Występuje w różnych smakach i gwarantuje, że każdy znajdzie ten, który dopieści jego podniebienie. Polecam Wam zamówić jedną porcje na dwie osoby, bo inaczej możecie nie zjeść właściwego posiłku, czyli śniadania, a to również jest rewelacyjne. My zamówiliśmy Drummers on the highway, a do picia Morning shot for the king, w którego skład wchodziła: kawa, ciemny rum, kahlua, cynamon, mleko i pianka. Śmiało mogę powiedzieć, że nigdy nie jadła lepszego śniadania.
Factory Girl otwiera się również w Amsterdamie, więc jeśli nie planujecie podróży do Berlina a będziecie w Amsterdamie i koniecznie sprawdźcie, czy jest już otwarta i zasmakujcie tych wybornych propozycji kulinarnych.
Tu zjedliśmy pierwsze śniadanie w Berlinie. Było bardzo smaczne, ale bez takich uniesień smakowych jak w Factory Girl. Natomiast samo miejsce robi ogromne wrażenie. Czułam się trochę jak w domku na drzewie, wśród roślin i ptaków. Taki domek, w którym spełniają się marzenia i w którym można na chwilę oderwać się od rzeczywistości. Co jedliśmy? Croque Madame i było pyszne, a piliśmy irish cappuccino.
Obsługa w tym miejscu jest przemiła. Zapomnieliśmy ładowarki do telefonu i poprosiliśmy Panią czy mogłabym nam udostępnić jakąś a Pani bez żadnego problemu zabrała nam telefony i jej podładowała. Rewelacja. Dzięki takim miejscom dni rozpoczynają się miło.
- Distrikt Coffee
Świetne miejsce. Wnętrza całkowicie w moim stylu – cegła, drewno, metal – czysty industrialny design z lekkim antycznym wyglądem. Ja jadłam tosta z awokado i był dokładnie taki jak lubię, do tego wypiliśmy przepyszną kawę i to wszystko w racjonalnym czasie, czyli z jednej strony bez zbędnego pośpiechu a z drugiej bez irytującego czekania na zamówienia. Dlaczego zatem to miejsce wskazałam jako trzecie? Bo niestety nie podają tu alkoholu.
Aha! Zapomniałabym o zarekomendowaniu Wam jeszcze jednego miejsca w Berlinie – hotelu. Nocowałam w Catalonia Berlin Mitte. I wiem, że powtarzam to słowo wielokrotnie w tym wpisie, ale przy okazji tego miejsca też jest ono wskazana – rewelacja. Hotel jest urządzony w surowym, industrialnym stylu, który uwielbiam – i to przez duże „U”. Niestety nie mogę napisać nic o jedzeniu bo nie korzystaliśmy z niego w hotelu, ale bar wieczorami wspominamy bardzo dobrze. Jedyne na co możemy ponarzekać to, to ,że kolejna do wymeldowania się był dość długa i trzeba było czekać, co wynikało z małej ilości personelu, ale poza tym nie mamy się do czego przyczepić. Zresztą zobaczcie sami.